Jak zapowiadałam w poprzednim poście, tym razem coś mniej "pouczającego", a raczej... co robiliśmy w Brukseli, mając w przybliżeniu 48 - 52 godzin na zobaczenie miasta (od piątku około 14, do niedzieli ok. 18).
Wylądowaliśmy w piątek wczesnym popołudniem na lotnisku Zaventem (notabene, w tej dzielnicy jest europejska siedziba NATO), skąd pojechaliśmy autobusem do hotelu - mieszkaliśmy w miejscu, gdzie po drugiej stronie niewielkiej ulicy były budynki Komisji Europejskiej i Rady Europy. Prawdopodobnie najlepiej strzeżona okolica w Europie, mimo że na ulicach nie było wojska akurat w tej okolicy... A w innych dzielnicach wojsko było.
|
Taka pogoda była w prognozach na cały pobyt. Nie sprawdziło się - przestało padać jak tylko wysiedliśmy z samolotu, a potem było ładnie. Aż do momentu, jak dojeżdżaliśmy na lotnisko w drodze powrotnej. |
Po ogarnięciu się, pojechaliśmy do centrum - w okolice Grand Place, czyli pod Ratusz. Ale najpierw poszliśmy na frytki - spore rozczarowanie, chyba źle trafiliśmy, bo było czuć stary tłuszcz. No cóż.
|
Ratusz |
|
Muzem Brukseli |
Od placu poszliśmy pod słynny pomnik sikającego chłopca, czyli Manneken Pis. Ciekawostka - nie jest to jedyny pomnik tego rodzaju, jest też wersja z dziewczynką (Jeanneke Pis).
|
Manneken Pis. Kto by się spodziewał, że symbol miasta ma... 62 cm wysokości? |
Po zawróceniu na Grand Place poszliśmy do Les Galeries Royales, do których wchodzi się bezpośrednio z placu. Dawniej były tam podobno głownie sklepy z ubraniami, a dziś nie ma tam nic oprócz czekolady. Swoją drogą, świetnej - od tabliczek, przez pralinki, aż po sklepy z macarons o przeróżnych smakach.
Z Galerii wchodzi się też bezpośrednio na słynną ulicę Rzeźników. Słynną, bo wypełnioną po brzegi restauracjami. Ale nie tym razem - mieliśmy sprawdzić drugiego dnia czy naprawdę coś się stało, czy co... bo było po prostu pusto. Zazwyczaj ponoć ciężko tam przejść, tyle jest porozstawianych stolików na zewnątrz, a teraz nie było żadnego. Za to z naprzeciwka wyszła parada fundacji Manneken Pis - nikt nie wiedział o co chodzi.
W drodze powrotnej zaliczyliśmy legendarne belgijskie gofry - najlepsze jakie jadłam. Ciasto jest zupełnie inne niż te polskie gofry znad morza - możliwe że drożdżowe, na pewno pyszne.
Drugi dzień poświęciliśmy na okolice Atomium.
Najpierw poszliśmy do MiniEuropy - parku z miniaturami mniej lub bardziej znanych budynków z krajów Unii Europejskiej, z każdego kraju jest co najmniej jedna miniatura. Przy każdym kraju jest też guzik do włączania fragmentu melodii hymnu, lub w niektórych przypadkach bardziej charakterystycznych melodii, jak np. Oda do radości, czy w przypadku miniatury Wezuwiusza - imitacji wulkanicznego trzęsienia ziemi.
|
Podtopiona łódź na makiecie z Kopenhagi |
|
Zaszaleli... trzy tony i kręcenie o centymetr po naciśnięciu przycisku. |
|
Oryginał kilka zdjęć wyżej |
|
Plac w Antwerpii - nie byłam, ale z tym jest związana też pewna niedoszła stażowa historia. |
|
Big Ben |
|
A pod Big Benem - brexit |
|
Piza - krzywa wieża i katedra. Też krzywa. |
|
Gdańsk - Solidarność |
|
Dwór Artusa, też w Gdańsku |
|
Zamorska UE - rakieta z Gujany Francuskiej. A mogli dać Polinezję, jeszcze bardziej zamorskie by było. |
Kolejnym punktem było słynne Atomium - zbudowane na potrzeby EXPO w 1958 roku, po którym miało zostać zdemontowane, ale mieszkańcy się nie zgodzili i stoi do dziś.
W najwyższej kuli jest obecnie restauracja, która oferuje znacznie lepsze jedzenie, niż by się można było spodziewać po punkcie widokowym. No i najlepszy widok na miasto do tego.
|
MiniEuropa z góry |
|
Widoki przy obiedzie w Atomium |
|
Belgijski świeżak :D |
Ostatniego dnia znów udaliśmy się do centrum.
Tym razem również zahaczyliśmy o ratusz, ale nie tylko - niedaleko jest też na przykład pomnik Smerfa. Właściwie, dopiero teraz dowiedziałam się, że Smerfy to belgijska produkcja.
Tego dnia poszliśmy też zobaczyć brukselską katedrę, czyli kościół św. Michała i Gduli.
Później, po wymeldowaniu się z hotelu, pojechaliśmy jeszcze do Parlamentarium - co prawda nie jest to siedziba parlamentu, ale można zwiedzać część muzealną, gdzie można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o Unii, od historii, aż po opis jak funkcjonują poszczególne organy UE i co finansują. Zdjęć nie mam, ale polecam! :)
Polacy się dowiedzą, że w Belgii też są świeżaki i zaatakują xD
OdpowiedzUsuń