Czy dłuższy wyjazd z aktualnego miejsca zamieszkania potwierdza jakość znajomości, czyli samotność w tłumie
Temat, który chodził mi po głowie od dość dawna. I będzie dość mocny, za co może i powinnam przeprosić, ale nie, nie zrobię tego. Bo od sierpnia nie zmieniłam zdania. W październiku, tuż po powrocie z Anglii, powiedziałabym duże i mocne TAK. ale... nie, jednak nie. Taki wyjazd nie weryfikuje niczego, często jedynie prowadzi do kompletnego rozpadu znajomości, nawet jeśli ma się ten minimalny kontakt. Ale od początku. 27 lipca. Wsiadamy z koleżankami do samolotu do Londynu, by potem przejechać do Cambridge. Ale już od początku mamy problemy choćby ze scamem, o którym pisałam TU . Wracając jednak do mnie. Mimo scamu, trafiłam jednak na świetnych współlokatorów, lokalizacja w sumie uszła, a sam dom był fajny. Ale i tak coś poszło źle. Po 3 tygodniach, mimo obecności +- 10 osób naokoło przez cały czas, dopadła mnie ta przerażająca samotność w tłumie. Coś, co niestety często dopada mnie też w Warszawie, ale tu jest odczuwalne w zasadzie tylko w pewnych sytuacjach. A tak za gran